Wstajesz, idziesz do pracy, robisz zakupy i
wracasz do pustego mieszania. Ilu ludzi zna takie realia? Zapewne duża część w
tym ja sama.
Codziennie
mam ochotę wszystkim pierdolnąć i wrócić, do domu rodzinnego, do ludzi którzy
byli przy mnie, do przeszłości.
Ale mimo
wszystko zaciskam zęby i uśmiecham się mimo że po policzkach prawie płyną łzy.
Przecież dobrze sobie radzę, chociaż chyba po prostu lepiej kłamię. Odrzucam ludzi, tych którzy naprawdę mnie kochają - teraz to już raczej kochali -, wmawiając że to dla ich dobra, że mam swoje plany na życie, że nie chcę ich ograniczać swoją nieobecnością w ich życiu, która wynika z mojego braku czasu. Idealnie planuję cały dzień, żeby jak najmniej mieć czasu na rozmyślanie. Ale to wraca, zawsze przed snem.
Komentarze
Prześlij komentarz